Poniżej przedstawiamy wiersze Pani Anety Jasłowskiej, która otrzymała nagrodę specjalną w XLIV Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim "O Laur Jabłoni " 2024.
Na sprzedaż (pantum)
Nie kwitną jak kiedyś te nasze jabłonie,
w białych sukniach chwili los wstrzymał zegary,
miałam kosz owoców do ciebie znów donieść,
by żal w sadach ciszy z tęsknotą łez spalić.
W białych sukniach chwili los wstrzymał zegary,
czas złapał za ręce spróchniałe korzenie,
by żal w sadach ciszy z tęsknotą łez spalić,
szukam tamtych jabłek. Gdzie one? Wciąż nie wiem.
Czas złapał nas za ręce spróchniałe korzenie,
w koronach żałoba szumi wspomnieniami,
szukam tamtych jabłek. Gdzie one? Wciąż nie wiem,
tak bardzo pragnęłam zapach ten ocalić.
W koronach żałoba szumi wspomnieniami,
drabina wznosiła aż po czubek nieba,
tak bardzo pragnęłam zapach ten ocalić,
życie wystawiło ten sad już na sprzedaż.
Drabina wznosiła aż po czubek nieba,
miałam kosz owoców do ciebie znów donieść,
życie wystawiło ten sad już na sprzedaż.
Nie kwitną ja kiedyś te nasze jabłonie.
Jesteś (tautogram strofa saficka)
Jesteś jabłonią jednolitych jestestw,
językiem jęków jątrzysz jaźń jakości,
jezdnią jaw jutra, jaskółką jutrzenki,
jantarem jodu.
Jesteś jemiołą, jaśminem jedwabiu,
jasną jaskinią, jesienią jarzębin
jonem jedności, jednostajną jazdą,
jurną jeżyną.
Jesteś jin jangiem, jaskrawym jeziorem,
jadłospisowym jadalnym jarmarkiem,
jędrną jagodą, jubilerskim jachtem,
jurorem jawy
Bez pożegnania
W ogrodzie ciszy śpi samotność
toczona łzami ciężkich ramion,
szukam cię wszędzie. Powiedz mamo
jak mogę chwilę życia cofnąć?
Byłaś w ogrodzie piękną różą,
chwasty choroby czas rozsiewał
i nawet nie wiem, kiedy zegar
stanął niemrawo myśli brudząc.
W ogrodzie ciszy przy piwoniach
schowałam uśmiech twoich oczu,
chcę cię zobaczyć, chcę znów poczuć
dotyk czułości,szept anioła.
Wyszłaś tak nagle bez pożegnań,
bez ulubionej książki w dłoniach,
ogród bez ciebie jakby skonał,
walczyłeś dzielnie, lecz czas przegrał.
W ogrodzie ciszy śpi tęsknota
za tym dialogiem i radami,
maj pachniał bzami, ale zamilkł
głos, który koił, sens łaskotał.
A teraz chodzę po tych śladach,
które wyryłaś już na wieki,
żalu nie mogą znieść powieki,
dlaczego los mi ten cios zadał?
W ogrodzie ciszy nie ma pytań
i odpowiedzi też nie szukam.
Chwila ulotna, jakże krucha
między kwiatami w bólu zgrzyta.
Jęk dwóch serc (brachykolon)
To jest nasz kres i jęk dwóch serc,
ten walc co grał już nie chce trwać,
zbladł świat i my, od rąk do pięt,
cień jaw i dno, sen zmył znów kadr.
To jest nasz los, ból, krzyk i cios,
na raz, na dwa, już mnie nie znasz,
sens łka bez słów, stos skał i most,
świt znikł przez wiatr, żar serc już zgasł.
To jest nasz świat bez wad i zadr,
a czas tka łzy, gdzie ty, gdzie my,
bez fal, bez plaż, tych fraz sprzed lat,
żal tęcz i mórz te dni wciąż tli.
To jest nasz kres bez ja, bez ty,
bez my, bez nas, to jest ten czas,
wzrok, krok i rok, cierń zdań i mrok,
ślad stóp starł byt, znikł rym i rytm.
Za marginesem (pantum)
Za marginesem lotnej chwili
zawsze o ósmej stawałeś w progu,
chciałeś na zawsze w sumieniu wyryć
ranę niemocy niechcianych bogów
Zawsze o ósmej stawałeś w progu,
gdy noc gasiła gwiazdom spojrzenie,
ranę niemocy niechcianych bogów
noszę od zawsze w zatrutym genie.
Gdy noc gasiła gwiazdom spojrzenie,
pamiętam suwak i czarne spodnie,
noszę od zawsze w zatrutym genie.
A ty szeptałeś do mnie: Chodź córuś do mnie.
Pamiętam suwak i czarne spodnie,
ból brudu w duszy i krzyk na ustach.
A ty szeptałeś: Chodź córuś do mnie.
Wiem jak smakuje goryczy pustka.
Ból brudu w duszy i krzyk na ustach
chciałeś na zawsze w sumieniu wyryć,
wiem jak smakuje goryczy pustka
za marginesem ulotnej chwili.