Poniżej przedstawiamy wiersze Pana Wojciecha Malinowskiego, który otrzymał II nagrodę w XLIII Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim "O Laur Jabłoni 2023".
zawierasz mnie
w swoich dłoniach
jestem
tak malutki
że Twoja wola
przenika
przeze mnie
z łatwością
łagodnie
dotykam świata
Twoim sercem
delikatnie
obejmuję
wszystkie
doświadczenia
w kolorowym szumie
jesiennych drzew
zachwycam się
swoim pięknem
w lekkości
lotu kolibra
podziwiam
delikatność istnienia
w letnich błękitach
przeźroczystego nieba
dosięgam
swojej czystości
czułym dotykiem
wiosennych bazi
obejmuję
różnorodność
świata
jestem
Twoim wyrazem
na barwnej scenie
świata
stoję w jesiennym lesie.
wzdycham gęste, wilgotne
powietrze przesiąknięte
aromatem mchu,
z drzew wyruszają w podróż
łódeczki kolorowych liści.
unoszone falami wiatru
łagodnie dosięgają ziemi.
zamykam oczy. świat znika.
jestem wiecznie
rozprzestrzeniającą się
świadomością.
w pełni miłości nieustannie
oddzielam siebie od siebie,
ubieram w kształty materii,
by na chwilę zanurzyć się
w świecie barwnych marzeń,
w zachwycie bawić się
zmiennością
by przez ten moment
zapomnieć kim jestem.
w twardym
ucisku
Wroga
rozpoznaję
delikatność
Twoich
Ramion
w zawziętości
Jego
Spojrzenia
łagodność
Twoich
Oczu
otulasz
mnie
Wrogiem
by
w Jego
Cieple
dojrzewała
mądrość
by
jak w motylim
kokonie
formowały się
czułe
skrzydła
miłości
wydobywam
z siebie
jasność
otulam świat
słońcem
bym mógł
podziwiać
swoje piękno
w delikatnym
kwiatku
połyskującym
strumyku
bym
cieszył się
sobą
w śpiewie
wesołych
ptaków
otulam siebie
ramionami
świata
bym
czuł się
bezpieczny
przytulam
siebie do siebie
poprzez
słońce i chmury
kocham siebie
gdy patrzę na rozgwieżdżone niebo,
nie odczuwam bezkresnej przestrzeni
wszechświatów. stoję na pełnej rekwizytów
teatralnej scenie, na której rozgrywa się
jedna z miliarda sztuk.
kiedyś stęsknionym sercem wystrzeliwałem
do odległych galaktyk, by odnaleźć dom,
o którym pamięć zapisałem w ciepłych
uczuciach. teraz już wiem, że był to tylko
kolejny sen, przeżyty na innej, barwniejszej
scenie.
kiedyś szukałem Boga w najwyższym niebie,
ale gdy w głębokiej ciszy zacząłem patrzeć
w swoje oczy, stopniowo zanurzałem się
w sobie. przestałem szukać Go w scenach
teatralnych życia.
napełniony odwagą, po raz pierwszy zdobyłem
najwyższy szczyt tej sceny. kiedy z trudem
wspiąłem się już wysoko, aż pod samą
kopułę nieba, zrozumiałem, że jest ono tylko
częścią scenografii.
spojrzałem na zmęczone ciężką wspinaczką
dłonie Boga.