Poniżej przedstawiamy wiersze Pani Eweliny Kuśka, która otrzymała I nagrodę w XLIII Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim "O Laur Jabłoni 2023".
Szczepan
przemawiał językiem lustra.
robił notatki z chmur i ze światła
co ślizgało się po twarzach jasnych
i opalonych i po robakach i po ssakach
i po mężczyznach silnych i po kobietach
nie do końca pewnych czy były ludźmi.
lustra sięgają obcych wymiarów.
trzeba więc zasłaniać je podczas przejść
by duch nierozsądny nie przysiadł na parapecie.
Szczepan był mapą prowadzącą do porządku
wszechświata. przez dziury w ubraniach światło
wchodziło w niego choć bywał ubłocony i zakurzony.
wierzył jednak w uporządkowanie
wszechświata od krańca do krańca i od
maleńkości do niezmierzonej wielkości. jako
duch siedzi teraz na skraju lustra popijając poranną
herbatkę na południe od nieskończoności i na wschód
od samego Boga. gdy nie przechadza się z białym światłem pod rękę.
Bronuś
przyrośnięty do konia mlaskał oszczędzając słowa
i myśli bo nie było tu nic do powiedzenia ani do myślenia.
dziwne to życie ani wesołe ani smutne – tylko oddech
zawsze tak samo ciepły.
oboje byli trzewiami stajni gdzie królował dyszel
i siano zwane mózgiem człowieka albo pokarmem konia.
wspólnie wygonili pająka żabę i nietoperza by nikt nie zabierał
im życia po zaoraniu w polu kropel potu i łajna z którego
był chleb.
ciotka znów stoi okrakiem we wrotach śniąc że Bronuś jest
dzieckiem w brzuchu zwierzęcia. idą po chmurach jako ciało
niebieskie z końskim włosem na miotły do sprzątania nieba.
Traudka
po zamknięciu w chlewku zmieniła się
w kozę domową. pozwalała się doić i korygować
raciczki. pewnego razu została oznakowana.
odtąd nie mogła wychodzić bez identyfikatora.
farmer dbał o jej sierść. zapewniał też niewielki
wybieg. jednak jak każda koza wykazywała
duże zdolności do skutecznych ucieczek.
najdalej na ściernisko pod lasem.
tam ciała kobiet kiełkują – te z chorobami
zamkniętymi w ziarnach i te z przyszłych
i przeszłych wojen. z bliznami od ciągłego
uciekania w siebie i od potłuczonych serc.
ciała dojrzewały na słońcu. wyrastały z nich
liście z nerwami do przecinania siekierą. tylko
tam kobieta – koza mogła przymierzać ich skóry
by móc dotykać chłodu.
nareszcie mogła opuścić zagrodę by stać się
przeźroczystą i pozbawioną mięśni. wolno
wstępowała w aurę kobiety pnąc się po linkach
dawnego bólu by stać się ziarnem.
Fela
zwierzęta umierają.
droga ją wiodła do blasku poprzez
wehikuł zbudowany ze słów i z kropel
deszczu. w każdej kropli mieszkało słowo.
parowało ku chmurom.
nie zakładała własnych tradycji
ani historii na plecy. tylko cudze skrzydła i żar
co stapiał więzy dlatego nie miała futra jak
normalne zwierzę. na lewej skroni miała
siną żyłkę.
pulsowała jak pozostałość kropli
zamieszkałej przez słowo. pozostali ludzie
mieszkali w swoich sztucznych światach.
kochali swoje futra. nie dopuszczali zwierząt do
światła sami żyjąc w ciemności.
zwierzęta umierają
gdy spada z nich futro pod naporem blasku.
Pieter
wciąż rozmyślał o ogniu zakopanym w korzeniu drzewa.
mawiał że niebo przewróci się. ryby wyjdą z wnętrza rzeki
i nie dosięgną już wody. pola pokryje dym w kształcie
twarzy młodzieńca co drzemie pod gałęziami okryty piaskiem
i gliną.
mawiał że chciałby być sprzed. do momentu aż został przy
kapliczce gdzie grób wyparował choć ogniem nadal drzemie
pod korzeniami. za płotem nowa wojna produkuje umarłych.
- ktoś wykopie ich z ziemi by obsiać pole prochem a wtedy
nastanie pokój – szepczą sine usta.
Pieter jest blisko. ubrany w odświętny strój ma piorun
we włosach. zwraca go w stronę korzeni suchego drzewa.
niech psy nie wywęszą. niech nie wykopią. niech zostawią
zmarłym ich tajemnice. niech wyją w ciszę.