Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna im. W.S. Laskowskiego w Grójcu

Wyszukiwarka

Relacja ze spotkania autorskiego z Beatą Sabałą-Zielińską

Znosi się żywych, znosi się umarłych - odwieczna zasada TOPR

Są turyści, są wypadki, jest TOPR. Od tego zdania rozpoczęła swój wykład Beata Sabała-Zielińska. Dziennikarka, blogerka, rodowita góralka. Autorka książek o Zakopanem. Spotkanie odbyło się w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej, tuż przed wakacjami czyli szczytem sezonu w Tatrach, 14 czerwca 2023 roku.

Między ratowanym a ratującym tworzy się bliska relacja. Ratowany ufa ratującemu, a ratujący bierze za niego odpowiedzialność. Przysięga TOPR-u „…póki zdrów jestem, na każde wezwanie Naczelnika lub jego Zastępcy- bez względu na porę roku, dnia i stan pogody - stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę zaopatrzony […] w celu poszukiwań zaginionego i niesienia mu pomocy” doskonale oddaje powagę tej trudnej i jakże niebezpiecznej pracy.  Pracy, która dla wielu jest misją, powołaniem i życiem.

Tatry mają charakter gór alpejskich, co za tym idzie charakteryzują je wielkie zagrożenia alpejskie: strome ściany, granie, lawiny, jeziora, jaskinie a w nich syfony wodne. Pierwsi Cepry starali się rozwinąć turystykę. W okresie międzywojennym coraz więcej osób przyjeżdżało w góry. Coraz więcej ludzi ulegało wypadkom. Próby doraźnego ratownictwa w takich okolicznościach nie sprawdzały się, pomyślano więc o powołaniu organizacji zajmującej się stale ratowaniem turystów. Organizacją pogotowia ratunkowego zajął się Mariusz Zaruski oraz znany kompozytor, tragicznie zmarły pod lawiną – Mieczysław Karłowicz. W gronie ludzi, którzy założyli stowarzyszenie TOPR, byli doskonali taternicy, przewodnicy tatrzańscy. W szeregach organizacji było w tym czasie 11 osób - grupa ratowników tatrzańskich. Do Zakopanego przyjeżdżali bogaci turyści. Za wyprawę ratowniczą ratownicy dostawali dwie dniówki przewodnickie. Podobno w całym dwudziestoleciu międzywojennym TOPR przeprowadził około trzystu akcji.

GOPR a TOPR

Do czasów wojny powodzenia w wyprawach były nikłe. W czasach wojny TOPR zawiesza swoją działalność. Jednak, pod wpływek okupanta, wznawia w 1940 roku swoją działalność pod niemiecką nazwą. Po wojnie ratownicy byli ciekawi i innowacyjni. Sprzęt, który nosili, ważył tyle co ratownik. Bardzo często wyposażenie było robione przez kowali. TOPR został poproszony o przeszkolenie z innych grup górskich ratowników. W latach 50 zostało ratownictwo zcentralizowane. W 1956 roku TOPR został wchłonięty przez GOPR. Jednak w myśl zasady dla wszystkich po równo, środków dla toprowców było zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę ich potrzeby. Nie był to dobry okres, wybuchało dużo konfliktów. Powstał spór, którego kumulacja przypadła na lata 1985-1991 rok, zakończony procesem i wygraną dla TOPR-u. Od tego momentu wróciła autonomiczność stowarzyszenia. W 1958 roku TOPR otrzymał zestaw alpejski zwany „zestawem Grammingera”. Składał się ze stalowej liny, którą można było łączyć i powstawała bardzo długa lina. To bardzo popchnęło ratownictwo ścianowe. Radiostacja bardzo ułatwiła komunikacje między ratownikami i działania przyścianowe. Kolejnym bardzo ważnym krokiem milowym, był śmigłowiec. W latach 90 otrzymał TOPR pierwszego Sokoła. Śmigłowiec ulega w 1994 roku katastrofie. Ginie dwóch ratowników i dwóch pilotów. Teraz ratownicy zgodnie mówią, że nie wyobrażają sobie ratownictwa bez śmigłowca. Zasada jest taka, że jeżeli może lecieć, to leci po poszkodowanego - mówi Beata Sabała Zielińska - niezależnie od tego czy ktoś za to zapłaci czy nie. Jak przyznaje Jak Krzysztof, naczelnik TOPR-u, „…to jego w tym głowa, żeby później się z tego wytłumaczyć”. Śmigłowcami lata podstawowy skład, tak aby w przypadku katastrofy niwelować straty. Pilotów śmigłowców jest wielu, ale tych latających w TOPR-ze czterech stałych plus dwóch dyżurujących w sytuacjach awaryjnych. Akcje ratunkowe z użyciem śmigłowca są bardzo kosztowne.

Strach jest i każdy, kto twierdzi, że się nie boi, albo jest idiotą, albo kłamcą

Po kolejnej tragedii, gdzie zginęli ratownicy, rozpoczęła się ogólnoświatowa dyskusja ratowników górskich. Podczas konferencji ratownicy na poważnie zaczęli rozmawiać na temat czy ratownik może odmówić wyjścia lub przesunąć czas na rozpoczęcie akcji ratowniczej. Na konferencji 2004 roku w Zakopanym hasło brzmiało: Życie ratownika jest tak samo ważne jak życie ratowanego”. Zastanawiano się jak zmienić zasady chodzenia po górach, aby obowiązek dbania o siebie przejęli sami za siebie turyści.  Turyści zaczęli dość często korzystać z kursów górskich. Tutaj jest też miejsce na dyskusje na świecie: Jak dużo możemy wymagać od ratowników? Jeżeli ktoś podejmuje się sportów ekstremalnych to zaczyna obowiązywać zasada: „Życie ratownika jest ważniejsze od życia ratowanego”. W TOPR-ze można odmówić wyjścia na akcje. Niezależnie od tego, czy jest się ochotnikiem czy zawodowcem. Zasadą jest również traktowanie ciała, które dostaje kosówkę, z pełnym szacunkiem. Zwłoki turysty pakują młodzi. Dzięki temu muszą się oswoić z najtrudniejszą częścią pracy ratowników.

TOPR to środowisko hermetyczne

TOPR to elitarna grupa. To hermetyczna grupa górskich herosów. Nie dostanie się tam każdy. To muszą być ludzie, którzy działają w Tatrach od dawna. Dość często czynnikiem motywującym, aby dostać się do TOPR-u, jest własny rozwój. Panuje zasada, aby zostać kandydatem na adepta trzeba mieć dwóch członków wprowadzających. Mile widziane są kontynuacje tradycji rodzinnych. Kursant musi wykazać się umiejętnością wspinania, bardzo dobrze jeździć na nartach i znać topografię Tatr. Wykazać się działalnością górską, zdać egzamin praktyczny oraz test kondycyjny, czyli Bieg na Kasprowy Wierch. Po zakwalifikowaniu się na dwuletni okres kandydacki, adept przechodzi mnóstwo specjalistycznych szkoleń i kursów. Otrzymuje wysokospecjalistyczne wyposażenie. Adept jest mocno dofinansowany. Po tym etapie zdaje się ponownie egzamin i zaczyna służbę jako ochotnik, czyli nieodpłatnie. Ratownicy TOPR-owi są najwszechstronniej wyszkoloną służbą na świecie, ponieważ działają w zakresie wszystkich zagrożeń, które niosą ze sobą Tatry: lawinowe, ścianowe, jaskiniowe, kanioningowe, strzałowe, śmigłowe, nurkowie, płetwonurkowe. Z dużą estymą mówi się o poprzednikach i z szacunkiem o starszych kolegach. Młodszy nie podskakuje starszemu, ma się respekt do większego doświadczenia. Jest to wielki prestiż być ratownikiem TOPR-u. Nikt nie zostaje ratownikiem na całe życie. Ratownik musi się co 3 lata certyfikować i wypracować odpowiednią ilość godzin. Każdy ratownik musi mieć aktualne badania lekarskie oraz aktualny kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy. Obowiązuje ich też unifikacja, czyli okresowy trening, narzucony przez samych ratowników TOPR-u. Ratownicy zarabiają skandalicznie 3500-4000 netto. Pracują dodatkowo, zazwyczaj jako przewodnicy górscy. Kolejnym problemem dla ratowników jest wiek emerytalny. Jeżeli nie może już służyć pozostaje ratownik członkiem honorowym stowarzyszenia.

Respektuj Góry, bo one są silniejsze niż Ty

Kobiety pojawiły się w latach 50. Potem wiele lat nie było kobiet w szeregach ratowników TOPR-u. Były i są niezwykle rzadkimi „okazami”. W 1979 roku zgłosiła swój akces do zostania kandydatem do Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (noszącego wtedy nazwę: Grupa Tatrzańska GOPR). Swoją decyzją włożyła kij w mrowisko. Pani Monika doczekała się miana „ostatniej ratowniczki TOPR-u”. W 2013 roku jako pierwsza kobieta po trzydziestu latach w TOPR-ze, Ewelina Kozica-Zwijacz (dziś Wiercioch) zgłosiła swój akces na kandydatkę na ratowniczkę. Rozpoczęła się burza medialna wokół tego tematu. TOPR podzielił się na dwa obozy: tych co ewidentnie byli przeciwnie wstąpieniu kobiet w szeregi stowarzyszenia i tych, co byli neutralni. Jak nasza autorka zauważyła, chyba tylko pan Naczelnik TOPR-u był za wstąpieniem w szeregi ratowników kobiety. Najnowsza ratowniczka Katarzyna Turzańska (anestezjolog, ratownik medyczny i nurek jaskiniowy) twierdzi, że obawa wśród ratowników dotyczy głównie tego, czy kobieta ratowniczka podoła fizycznie, czy posiada techniczne umiejętności, czy też posiada psychiczną odporność. Kobiety mają wiele innych obowiązków w życiu prywatnym. Dlatego też kobieta, jeżeli spełni wymagania i jest w stanie każdą wolną chwile poświęcić ratownictwu, może próbować wejść w struktury ratowników. Ratowniczki, które były na służbie, podkreślają, że jest to bardzo trudna, niebezpieczna i wymagająca praca. Kobiety pozostawały raczej w służbie stacjonarnej. 

Tatry są piękne, ale też majestatyczne i groźne. Uczą pokory, nawet najodważniejszych. Z tym większym szacunkiem doceniajmy ludzi, którzy ryzykują swoim życiem, „żeby inni mogli przeżyć”.

Kinga Majewska

Facebook.com X.com

Zobacz również