”Im człowiek ma więcej obowiązków, tym bardziej jest zorganizowany”
Umówić spotkanie z Katarzyną Dowbor nie jest łatwo. Trzeba wykazać się dużym sprytem i czekać na odpowiedni moment, czyli przerwę pomiędzy nagraniami programu Nasz Nowy Dom. Jak sama mówi: jeszcze nigdy tak ciężko nie pracowała. Rzadko wyjeżdża na urlop, bo jak akurat nie pracuje, to woli spędzać czas w domu, który uwielbia. Gdy jest w domu, to karmi konie, wyprowadza psy na spacer i spotyka się z sąsiadami. Przed południem zazwyczaj czyści konie, stajnię... i tak robi się południe. Potem trzeba jeszcze zrobić coś w ogrodzie, a wieczorem Katarzyna ma wreszcie chwilę, by na przykład spotkać się z Czytelnikami. Tak jak 8 września w grójeckiej bibliotece.
Katarzyna Dowbor miała szczęśliwe dzieciństwo. Rodzice bardzo o dzieci dbali. Z jednej strony dawali im dużo swobody, ale z drugiej strony rozliczali je z tego, co zrobiły. Wychowała się w tak zwanym inteligenckim domu, gdzie za czasów PRL nie przelewało się. Rodzice byli sierotami wojennymi. Oboje skończyli studia. Tata był naukowcem, biologiem. Mama była konserwatorem zabytków.
Dom, w którym człowiek spędził pierwsze lata swojego życia jest najważniejszy. Ten dom nas kształtuje
Urodziła się w Warszawie, ale - gdy jej tata dostał pracę w Toruniu na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika jako wykładowca - przenieśli się do Torunia. Tam chodziła do szkoły podstawowej i średniej, a na studia wróciła do Warszawy. Zdradziła podczas spotkania z Czytelnikami, że gdy przyjechała do Warszawy, nie miała miejsca, w którym mogłaby się zatrzymać. Z tego powodu musiała poprosić koleżankę o nocleg „na czarno” w akademiku. Był to trudny dla niej czas. Ale na szczęście sobie poradziła.
-Takie sytuacje zawsze wzmacniają. Powodują, że człowiek musi się nauczyć jak radzić sobie w życiu – mówi Katarzyna Dowbor.
Matka telewizyjna – Edyta Wojtczak - grójczanka
Edyta Wojtczak dostrzegła i wybrała Katarzynę Dowbor. Katarzyna wyróżniała się. Kiedy Edyta wchodziła do pokoju, to ona wstawała, bo przecież starsza koleżanka wchodziła do pokoju. Katarzyna zawsze mówiła „dzień dobry”, „do widzenia” i „przepraszam”. To starszej koleżance zawsze się podobało. Dowbor pochodzi z domu, gdzie ważne były dobre maniery. Wojtczak nauczyła ją, że kamera jest jak rentgen, jeżeli będzie udawało się kogoś innego, to ona zawsze pokaże prawdę. Mówiła do mnie: nie udawaj nikogo, nie naśladuj mnie, nie będziesz nigdy małą blondynką, bądź sobą – wyjaśnia Katarzyna Dowbor. To była bardzo ważna lekcja dla dziennikarki, ponieważ nauczyła ją pokory do tego zawodu i ogromnego szacunku do widza.
Kamera jest jak rentgen, telewizja jak narkotyk
Katarzyna Dowbor przyznaje, że ma taki charakter, że nie bardzo umie udawać. Jej koledzy na planie śmieją się, że jeżeli kogoś lubi to lubi, a jak nie lubi to od razu to widać.
Telewizja według Katarzyny Dowbor jest trochę jak narkotyk. Jak się jej spróbowało, to chce się tam być. A jeśli telewizji się nie poświęcisz całkowicie, to ona cię wypluje. To nie jest tak, że przychodzi się do pracy na godzinę 8:00, a o godzinie 16:00 wychodzi się do domu. Pracując w telewizji, trzeba być cały czas dyspozycyjnym. – Nagle dostajesz telefon i musisz jechać na nagranie – mówi Katarzyna Dowbor.
Dziennikarka podczas spotkania w grójeckiej bibliotece opowiedziała uczestnikom o swojej pracy na planie programu Nasz Nowy Dom, który prowadzi od 9 lat, o tym ilu rodzinom do tej pory pomogli i, kto może zgłosić się do programu. A na zakończenie spotkania powiedziała tak:
Trzeba otaczać się fajnymi ludźmi. Ja mam szczęście, bo mam fajnych ludzi wokół siebie. Ja lubię ludzi, lubię moją wieś i uwielbiam zwierzęta.
Kinga Majewska